– Panie ministrze, mamy powtórkę z historii? Rolnicy znów blokowali przejście graniczne w Medyce!
– W rolnictwie nie ma spokoju. Mamy wiele zagrożeń, a aura w tym roku też nie rozpieszczała rolników. Od początku swojego urzędowania stawiam na dialog. Spotkałem się z protestującymi rolnikami również teraz, pod koniec listopada.
– Jaki był powód protestu, czy coś się zmieniło od styczniowych rozmów?
– I wówczas, i obecnie to były rozmowy prowadzone z troską o rolnictwo i o bezpieczeństwo żywnościowe. Protestujący przyjęli moje argumenty o zmianie decyzji w sprawie zwrotu IV raty podatku rolnego, co uzgodniliśmy na początku roku. Rolnicy to twardzi ludzie i rozumieją, że w znacznie gorszej sytuacji są ci z nich, których gospodarstwa poniosły straty wskutek niekorzystnych zjawisk pogodowych i powodzi.
– Ale to nie był jedyny powód niezadowolenia?
– Nie. Rolnicy obawiają się skutków przyjęcia umowy Unii Europejskiej z krajami Mercosur. Mam jednoznaczne, negatywne stanowisko wobec tej umowy, wynegocjowanej w 2019 roku. Jej przyjęcie, przy powstałym złożonym problemie handlowym z Ukrainą, może osłabić bezpieczeństwo żywnościowe Polski i Europy. Wprowadzanie na rynek unijny taniej żywności z krajów Ameryki Południowej zagraża funkcjonowaniu rodzimej produkcji rolnej, na której opiera się nasze bezpieczeństwo żywnościowe. Polska i Europa muszą dążyć do utrzymania i wzmacniania własnych zasobów produkcyjnych, aby zagwarantować dostawy zdrowej żywności dla swoich obywateli. Otwarcie europejskiego rynku wpłynie negatywnie na dochody polskich i europejskich rolników. Ponadto produkty z krajów Mercosur w większości nie spełniają standardów Unii Europejskiej, w tym także wymogów zrównoważonego rozwoju, co było ważnym postulatem wielokrotnie zgłaszanym przez Polskę na unijnych forach. Przyjęcie umowy w obecnym kształcie doprowadzi do wyparcia z unijnego rynku polskich i europejskich producentów na rzecz dostawców z państw Mercosur.
Umowa nie jest jeszcze podpisana. Aby weszła w życie, musi być ratyfikowana przez Parlament Europejski i państwa członkowskie. Natomiast próba pominięcia ratyfikacji krajowych spotkałaby się z ponownymi, dużymi protestami rolników całej Unii Europejskiej.
– Europejskie rolnictwo staje się niewydolne?
– Zagraża nam nie tylko Mercosur. Podczas rozmów z protestującymi poruszano też kwestie związane z produktami rolnymi z Ukrainy. Rolnicy obawiają się ponownego napływu ich nadmiernych ilości po czerwcu 2025 roku, czyli po upływie okresu ochrony unijnego rynku.
Kolejne problemy do rozwiązania dotyczą nagonki na produkcję zwierzęcą. Najbardziej radykalni aktywiści postulują wręcz jej zakaz.
– Głównie chodzi im o emisję gazów cieplarnianych?
– Rzeczywiście. Skupiają się na hodowli bydła, pomimo że to nie produkcja zwierzęca emituje najwięcej tych gazów. Niestety, są to środowiska bardzo głośne i mają za sobą silne lobby. Ale to nie jedyne kłopoty. Rolnicy zwracają uwagę na narastający problem prowadzenia produkcji rolnej na wsi.
– Brzmi to co najmniej dziwnie!
– Ale prawdziwie. Mamy do czynienia z nowym zjawiskiem. Coraz więcej osób przenosi się na wieś. Przenoszą też swoje zwyczaje i przeszkadza im praca rolników w godzinach nocnych, czy też w dni świąteczne. Jakby tego było mało, najchętniej wyrzuciliby ze wsi produkcję zwierzęcą – zapachy czy pianie koguta. To nie są żarty. Takie rzeczy się zdarzają coraz częściej.
– Co w takiej sytuacji zrobić?
– Pracujemy nad odpowiednimi przepisami prawnymi. Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że wieś jest miejscem produkcji rolnej. To jej podstawowe zadanie. Tej produkcji nie przeniesiemy do miasta. Osoby, które chcą się przenieść na wieś, muszą się do panujących warunków dostosować, a nie odwrotnie. Ciekawe, czy gdyby ktoś wszedł do ich domu, zgodziliby się na zmianę panujących w nim zasad?
– Wieś się jednak zmienia nie tylko u nas.
– To prawda. Ale czy chcemy, aby u nas też były puste wioski? A co z bezpieczeństwem żywnościowym? Żyjemy w trudnych i niebezpiecznych czasach. Nie możemy sobie pozwolić na zachwianie tego bezpieczeństwa, na zmniejszanie produkcji rolnej w Europie, na uzależnienie się od dostaw żywności spoza Unii Europejskiej. Musimy działać, póki jeszcze jest czas.
– Sami jednak tego nie dokonamy.
– Dlatego niezbędne jest budowanie większości, poszukiwanie dróg porozumienia. Jako człowiek dialogu właśnie za takim postępowaniem się opowiadam. Czekająca nas prezydencja w Radzie Europejskiej jest m.in. tym czasem, w którym chcemy zwrócić uwagę na najbardziej palące problemy, na stojące przed nami wyzwania i zagrożenia. Chcemy też rozpocząć dyskusję o dwóch najważniejszych problemach – wielkości unijnego budżetu na rolnictwo po roku 2027 oraz o warunkach, na jakich Ukraina będzie mogła wejść do Unii Europejskiej, bo że wejdzie, nie ma wątpliwości.
– Spraw jest z pewnością jeszcze więcej.
– Rolnictwo to skomplikowany i bardzo powiązany wewnętrznie sektor gospodarki. Nie da się od siebie rozdzielić produkcji zwierzęcej i produkcji roślinnej. Rolnictwo zrównoważone to system dobrze funkcjonujących naczyń połączonych. Jednocześnie jest to sektor bardzo uzależniony od warunków pogodowych. I tu fundamentalnym wyzwaniem dla zrównoważonego rozwoju rolnictwa, tak globalnego, europejskiego, jak i polskiego, są zmiany klimatu oraz towarzyszące im negatywne skutki, w tym gwałtowne zjawiska pogodowe, degradacja gleby czy utrata bioróżnorodności.
Jedne regiony cierpią z powodu suszy, a inne z powodu powodzi. Te zjawiska będą się nasilać. Nie mam co do tego wątpliwości. Dlatego rozwiązania muszą się znaleźć na poziomie Unii Europejskiej. Muszą zostać wypracowane odpowiadające skali zagrożeń właściwe mechanizmy. Muszą też znaleźć się odpowiednie środki finansowe na likwidację skutków tych niekorzystnych zjawisk atmosferycznych. Unia staje przed bardzo poważnym wyzwaniem. Dynamika zjawisk wymaga równie szybkich decyzji. One nie mogą być podejmowane miesiącami.
– A co z Zielonym Ładem? To miała być odpowiedź na zmiany klimatyczne.
– Wydarzenia sprzed roku pokazały, że nie da się niczego wprowadzić na siłę. Rolnicy w Europie pokazali, że nie pozwolą na dalsze ograniczenia i obciążanie ich kosztami ochrony klimatu oraz środowiska. Dlatego w trakcie naszej prezydencji chcemy dokładnie przejrzeć zapisy Zielonego Ładu, które dotyczą rolnictwa. Chcemy również zwrócić uwagę, że jedna kwestia to wysokość przyszłego unijnego budżetu na Wspólną Politykę Rolną, a druga, to na co te środki mają być przeznaczone. To muszą być środki na rolnictwo, a sprawy środowiskowe i klimatyczne muszą być finansowane z innych źródeł, np. z polityki spójności.
Sądzę, że ostatnie wydarzenia i postawa europejskich rolników dały już do myślenia wielu unijnym politykom. Nowy rok to także rozpoczęcie pracy przez nową Komisję Europejską. Mam nadzieję, że bardziej sprawną i szybciej podejmującą decyzje. Na to czekają rolnicy.